Cykliczne rozmowy z NPC trwają. W części drugiej 'na warsztat' wzięliśmy wskazaną przez Was mieszkankę Thais - NPC Arudę.

W obiegowej opinii Aruda jest osobą nikczemną i chytrą. Wielu bohaterów narzeka, że dziwny zbieg okoliczności sprawia, iż w jej towarzystwie nieustannie ginie zawartość sakiewek. Zanim więc udałem się na spotkanie, zaszyłem wszystkie kieszenie.
Słoneczny, wiosenny dzień. Przechadzka głównymi ulicami Thais jest czystą przyjemnością. Ludzie chodzą uśmiechnięci i zadowoleni. Wielu pieczołowicie przygotowuje się w swych domkach do polowania. Całkiem niedawno z rozkazu Tibianusa rozpoczęło się kilkudniowe święto "Wielkiego Łowcy" - każdy, kto upoluje dziką zwierzynę, może liczyć na podwójną nagrodę! Wśród przejętych i zabieganych przechodniów próbuję dostrzec wszędobylską Arudę. Po wielogodzinnych poszukiwaniach udałem się do gospody NPC Froda. Zamówiłem baryłkę piwa i usiadłem za stołem. Pech chciał, że w tym czasie nikt inny nie gasił swojego pragnienia. Pochyliłem się nad kuflem i zamyśliłem ...

Aruda: Hej! Można się dosiąść?

Instynkt: O! Cały dzień uganiałem się za Tobą, a tu proszę... Jasne, rozgość się. Czym chata bogata =]
A: Rozgoszczę się i to jeszcze jak! Zobaczysz hihi
A: Tak przy okazji, znamy się? Nie przypominam sobie, abyśmy się kiedykolwiek spotkali, hmmm...
I: Nie, nie znamy. Nie oznacza to jednak, że nie możemy się poznać właśnie tu i teraz hehe
A: Po pierwsze człowiek honoru nie pozwoliłby damie usychać z pragnienia

I: Racja, wybacz. Gospodarzu! Jeszcze jedna baryłka piwa i kufel - raz!
Frodo: Już podaję! Życzycie sobie Panie jakąś strawę?
I: Słucham, masz na coś ochotę?
A: Wystarczy piwo, byle szybko hehe
I: Skoro mowa o ludziach honoru - pozwól, że się przedstawię. Jestem wędrowcem, który podróżuje po królestwie i rozmawia z poznanymi w drodze ludźmi. Jestem ciekaw ich życia i pasji, próbuję poznać ich prawdziwą naturę i charakter.
A: Starczy. Więcej wiedzieć nie muszę. Prawdę powiedziawszy nawet mnie to nie interesuje

I: <wymowne milczenie>
A: No kawalerze! Póki piwo pieniste, mów co chcesz wiedzieć.
I: Tak na dobrą sprawę nikt nic o Tobie nie wie. Jedyne co obiło mi się o uszy to fakt, że wszelkie kosztowności zmieniają właściciela gdy jesteś w okolicy. Nie chciałbym Cię tym urazić. Powtarzam jedynie to co mi powiedziano.
A: Znaczy się, że kradnę? Haha!
A: Nie powiem tego wprost, więc ujmę to tak: nie mylą się, chociaż wiedzą niewiele.
I: No właśnie. Dlatego chciałbym, abyś mi zaufała i opowiedziała o sobie to i owo. Piwa nam nie zabraknie jakby co hehe
A: Wiesz jak podejść kobietę nicponiu! A niech mi tam ... stary w domu na mnie nie czeka, dzieciarni też nie mam. Od czego mam zacząć?
I: Intryguje mnie Twoje imię. Kto Ci je nadał i co one oznacza?
A: Moje imię nieświadomie nadali mi obcy przybysze w Ab'Dendriel. Wiązało się to oczywiście z moimi upodobaniami oraz z kolorem moich włosów. Wielu uważa, że są rude. Dla mnie są krwistą czerwienią, odzwierciedlającą moją duszę

A: Najzwyczajniej w świecie, gdy coś ginęło, podnosiła się wrzawa i słychać było głosy: "To znowu ona!", "Tak, to ona! To ta ruda!", "Ruda znowu poluje!" i tym podobne brednie hehe
A: W końcu tak do tego przywykli, że za każdą kradzież obwiniali wyłącznie mnie. Było to całkowitą nieprawdą. Tak czy siak gdy po raz kolejny komuś coś zginęło i poszkodowany opisywał domniemaną sprawczynię jako rudowłosą młodą dziewczynę, miejscowi wieńczyli to słowami: "Aaaaa... ruda".
A: Reszty chyba się domyślasz

I: Brzmi to co najmniej intrygująco. A rodzice? Przecież to ich obowiązkiem jest nadanie imienia swojej pociesze. Jak to się stało, że obcy Ci ludzie wybrali imię?
A: Ahs, jakiś Ty niedomyślny.
A: Poczekaj chwileczkę! Niech no na jednej nodze pozbędę się palącego problemu w gardle.
A: <gulp gulp gulp>
A: <Ahhh>
A: No to lecimy - nie wiem kim byli moi rodzice. Nigdy ich nie poznałam. Jestem sierotą. Porzucono mnie w okolicach obozu amazonek, niedaleko Venore. Tam spędziłam dzieciństwo. To były czasy hehe Upłynęło wiele lat, a pomimo tego nigdy nie zostałam uznana za pełnoprawną i pełnokrwistą amazonkę. Te dzikie i surowe kobiety nauczyły mnie sztuki wojennej, nabyłam umiejętności radzenia sobie w dzikiej naturze, potrafię wyleczyć się ziołami i w jakimś sensie znam język niektórych zwierząt.
I: Mówi się, że amazonki uśmiercają każde ludzkie szczenię spoza obozu.
A: I tak jest. Dlaczego ja byłam wyjątkiem? Nie wiem... Być może kolor moich włosów był tego powodem.
A: Najbardziej dziwi mnie to, że spotkałam tam nawet elfkę!

I: To musi być dla Ciebie bardzo drażliwy temat.
A: Niby dlaczego?
I: Spoważniałaś. A jeszcze parę chwil wcześniej tryskałaś humorem.
A: Życie w obozie nie było łatwe. Tym bardziej, że moje towarzyszki regularnie musiały walczyć o swoje życie. Nasza siedziba była często napadana przez mieszkańców Venore. Przywódczyni nigdy nie zdradziła mi dlaczego tak się działo, więc z czasem stało mi się to obojętne.
I: Czy był to powód opuszczenia amazonek?
A: Ależ skąd. Gdy dorastałam, sprawiałam coraz więcej problemów hihi Zaczepiałam siostry, fałszywie biłam na alarm, opuszczałam zajęcia, biwakowałam po nocach, bez pozwolenia pożyczałam sprzęt bojowy. Raz nawet udało mi się zdobyć halucynogenne zioła... nazbierało się tego hehe Amazonki nie tolerują nieposłuszeństwa i pozbyto się mnie dostarczając pod bramy Ab'Dendriel.
A: Jako ciekawostkę powiem, że jest to jedno z bardzo nielicznych miast, gdzie akceptowane są amazonki.

I: Ładnie hehe Byłaś niezłym ziółkiem.
A: Byłam!? Nadal jestem!

I: Ab'Dendriel, co możesz powiedzieć o życiu w tym mieście?
A: Super sprawa hihi Mogłam się wreszcie wyszaleć! Drzewa, pnącza, krzewy - tyle możliwości szybkiego ulotnienia się

I: Pochwalisz się swoimi talentami? =]
A: BA! Najważniejszym, który odkryłam to komunikacja z niektórymi leśnymi stworzeniami. Szczególnie upodobałam sobie lisy i wiewiórki hihi Sprytne i chytre zwierzątka, bardzo pomocne

I: Aż boję się zapytać na czym polegała relacja między wami xD
A: Dokładnie tak. Lisy jak lisy, bestie wolą żyć samotnie na własną łapę. Natomiast wiewiórki, te rudawe kity i łobuziary były i są mi najbliższe hehe Nasze spotkanie było dość interesujące. Siedziałam sobie któregoś wiosennego poranka pod wielkim, rozłożystym dębem. Coś jednak nie dawało mi spokoju. Czułam na sobie czyjeś skupione spojrzenie. Zamknęłam więc oczy i wsłuchiwałam się w otoczenie. Wśród szelestu liści wyłapałam stupocik małych łapek. Owa bandytka zbliżała się stopniowo. Postanowiłam poczekać, aż podejdzie na odegłość wyciągniętego ramienia. Gdy tak się stało, otworzyłam oczy i próbowałam błyskawicznie pochwycić rudowłose stworzenie. Nie udało się hehe

A: O! Patrz! Tam na ścianie!
I: Co?! Nic nie widzę!
A: <gulp> <gulp> <gulp>
A:<Ahs>
A: Paliło się. Wiesz jak mówią - gdzie się pali tam się gasi hihi
I: xD
A: Wracając do wiewiórek. Ten mały nicpoń zwiał na drzewo. Dopiero po chwili zorientowałam się, że bezczelnie skradziono mi drogocenny pierścień. Wiedziałam już na co tak naprawdę były skierowane jej nikczemne oczka hehe Ale nie pozostałam dłużna. Okazało się, że wyrwałam jej dorodnego żołędzia! To była patowa sytuacja dla naszej dwójki - ona miała to co dla mnie najcenniejsze, a i ja miałam jej najcenniejszy skarb. Po jakimś czasie wiewiórka zeszła z drzewa, usiadła mi na ramieniu i błagalnym wzrokiem żądała wymiany hehe
A: Gdybyś widział te oczy... serce mi pękało...

A: A tam pękało haha Od razu doszło do wymiany. Na cholere mi jakiś żołądź

I: Spotkały się równa z równą hehe
A: A żebyś to wiedział. Nie wdawając się w szczegóły, bardzo się zbratałyśmy i od tamtego pamiętnego dnia razem zdobywałyśmy różne rzeczy, szczególnie błyskotki i inne kosztowności. Te milutkie rudzielce strasznie przepadają za czymś co razi po oczach. Może to ma jakiś związek z tym parogodzinnym gapieniem się w słońce? Nie wiem, nie obchodzi mnie to ^^'

A: Nasze charce trwały kilka wiosen. Zawsze udawało nam się wybrnąć z każdej sytuacji. W końcu szczęście przestało nam dopisywać i nadziałam się na nieodpowiednią osobę.
I: O!
A: Też tak pomyślałam jak się dowiedziałam

A: Zostałam schwytana, osadzona, przeprowadzono proces ble ble ble. Na szczęście moje bystre towarzyszki ukradły klucz strażnikowi i udało mi się wydostać na zewnątrz. Władczyni Ab'Dendriel znana jest z tego, że nigdy nie pozostawia niezamkniętych spraw, zwłaszcza politycznych. Musiałam więc zniknąć. Ucieczka nie wchodziła w grę, ponieważ nadal byłabym ścigana. Postanowiłam upozorować samobójstwo hehe
I: oO
A: No co się tak gapisz? Albo to albo życie w ciągłej podróży. Wybór raczej marny hehe
I: Pozwól, że przerwę. Gospodarzu! Dajże jeszcze jedną baryłkę piwa!
Frodo: Już, już!
A: Starasz się, starasz. Ale nie licz, że Ci się uda!

I: A co ma mi się udać? =]
A: Już Ty dobrze wiesz co! Wam chłopom to tylko jedno we łbach! hehe
I: <milczy>
A: No! Na pobliskim cmentarzu wykopałam świeże zwłoki niedawno zmarłej młodej dziewczyny. Odziałam ją w moje ciuchy i zrzuciłam ze schodów wprost w błoto. Jej twarz uległa całkowitemu zniszczeniu uderzając głową o stopnie. Dzięki temu medycy nie byli w stanie stwierdzić jej tożsamości. Uznano, że wypadek dotyczył mnie. Podczas ucieczki z niewyjaśnionych przyczyn spadłam ze schodów i zginełam na miejscu.

I: Masz fantazję, nie ma co hehe
A: Ludzie bez fantazji są mało zaradni i nudni

A: Dodam, że grabarz także się nie napracował. Wykorzystał rozkopany przeze mnie grób wspomnianej dziewczyny. Ironia losu - być pochowanym dwa razy w tym samym miejscu. Dla uwiarygodnienia od czasu do czasu przy 'moim' grobie pojawiają się wiewiórki hihi
I: I do tego sprytna! ^^
A: Ktoś musi!
I: Skąd Ja to znam... xD

A: Tej nocy stanęłam w bramie i zastanawiałam się co dalej. Obrałam kierunek na Thais.
I: Powód?
A: Mówi się, że to miasto pełne konfliktów. Ci, którzy się ukrywają, mogą łatwo zasymilować się z mieszkańcami. Co prawda rządzi tam Tibianus, ale plotki głoszą, że przymyka on oko na podrzędnych rzezimieszków hehe
A: Czule pożegnałam się z moimi mniejszymi towarzyszkami i ruszyłam w drogę. Nie mogłam ich zabrać ze sobą. To nie miejsce dla takich wątłej postury stworzeń.
I: Dla kogoś z wrażliwym sercem takie rozstanie musiałoby być wielką traumą.
A: A dla Ciebie?
I: Cóż... ^^'
A: Rozumiem heh

I: Skupmy się teraz nad życiem w Thais.
A: Wspaniałe miasto. Każdego dnia ludzie przemierzają ulice tysiącami. Co jest mi na rękę hihi
I: W takim razie pochwal się gdzie mieszkasz? Jak sobie radzisz w tym tłumie?
A: Jestem zbyt zaradna i sprytna, żeby nie dawać sobie rady hehe Gdzie mieszkam? Odpowiem tak - wszędzie

I: Mam rozumieć, że spisz na ulicy?
A: Nic z tych rzeczy. W tym mieście jest wiele osób, które z wielką przyjemnością goszczą mnie pod swym dachem. I od razu zaznacze, że powodem nie są ich niecne zamiary wobec mojego ponętnego ciała

I: <jasne>
A: No dobrze, są hehe Ale doskonale wiedzą, że ze nie mogą na nic liczyć. Jestem osobą frywolną i wyzwoloną. Rozrywka, tańce i swawole nie są mi obce. Wręcz przeciwnie - uwielbiam się bawić i szaleć. Zawsze stawiam siebie na pierwszym miejscu. Jeżeli towarzystwo mi nie odpowiada, najzwyczajniej w świecie je zmieniam. Zdarzają się dni, kiedy mam serdecznie dość obecności ludzi. Wówczas wybieram się samotnie w lasy, by spędzić tam kilka nocy w spokoju. Aby jeszcze bardziej umilić sobie pobyt na łonie natury, zabieram ze sobą porcję wytrawnego czerwonego wina hehe
I: Przyznam, że jest to jedna z najlepszych form odreagowania. Odnowa w zaciszu leśnego poszycia... =]

A:

A: Przypomniałam sobie pewne bardzo interesujące wydarzenie. Kiedyś, za czasów mego pobytu w obozowisku amazonek, wybrałam się na przechadzkę po lesie. Tego dnia miałam wziąć udział w ćwiczeniach posługiwania się mieczem. Zamiast więc udać się do wychowawców, nawiałam w pełnym uzbrojeniu w leśne gęstwiny hihi Znalazłam dziką łąkę. Na środku leżał potężny, płaski głaz. Położyłam się na nim i pozwoliłam promieniom słońca opalić moje ciało. Jak się okazało było to upodobane przez smoki miejsce słonecznych kąpieli. Tego dnia nie było żadnego smoka. Przynajmniej tak mi się wydawało hehe W niedługim czasie z gęstwiny wypełzło smoczątko i przysiadło na moim biodrze. Pamiętam to doskonale. Groźnie podsykiwał. Ten łuskowaty szkrab próbował mnie przepędzić haha Wiedziałam, że jego rodzice znajdują się w pobliżu. Szybciutko go chwyciłam, pocałowałam w jego smoczy pyszczek i wróciłam do domu.
I: Ty to masz szczęście do zwierząt ^^

I: Wracając do gościnności Thais'anczyków. Czy mogłabyś wymienić osobę, która szczególnie chętnie wita Cię w swych progach?
A: Jasne! Bez kozery powiem, że jest nim król Tibianus hihi
I: oO
A: Dziwisz się?! Spójrz na mnie i powiedz czy zatrzasnąłbyś przede mną drzwi? ;P
I: Zatrzasnął? Wyciągnąłbym je z futryny, być mogła swobodnie wchodzić i wychodzić kiedy tylko masz na to ochotę xD
A: Nie czaruj, nie czaruj hehe
I: Powiedz, jak to jest z tym Tibianusem?
A: Krążą o nim różne opinie, jak o każdym. Ja należę do tej grupy ludzi, która wyrabia sobie zdanie o kimś innym tylko i wyłącznie na podstawie osobistej relacji
z tą osobą. Innymi słowy gdy nie znam kogoś osobiście, nie oceniam i nie wydaje wyroków.
I: Wzorcowa postawa =]
A: Szkoda, że tak nielicznie praktykowana.
A: Tibianus. Nie chce mi się wyrażać mojej opinii na temat Jego panowania, wybacz.
I: Mów o czym chcesz =]
A: A potrafisz dochować tajemnicy?
I: Choćby mnie ogniem smagali, niczego nie zdradzę!
A: Hmm... a co mi tam. Najwyżej znowu upozoruje samobójstwo i zmienie mieścine hehe
A: Dobrze. Prawda jest taka, że upodobałam sobie Tibianusa z dwóch powodów. Pierwszy to oczywiście bogactwo jakie ma. Każdorazowo opsypuje mnie drogocennymi podarunkami. Większość spieniężam - życie polegające na ciągłej zabawie jednak kosztuje hihi. Zachowałam dla siebie medalik z wygrawerowaną twarzą. Oczywiście moją, bo kogóż innego hehe Drugi to gwarancja spokoju. Mam na pieńku z wieloma osobami. Tylko w pałacu mogę bezpiecznie przespać noc. Elita Przybocznej Straży Królewskiej czujnie czuwa nade mną, tak jakbym była najcenniejszym skarbem Tibianusa


I: Cenniejsza od diamentów =]
A: Wszystko ma jednak swoją cenę. Aby król nie znudził się moją obecnością, przyodziewam strój tancerki i wykonuję bardzo zmysłowy taniec erotyczny hihi
I: oO

A: Jakbyś nie widział wokół czego kręci się świat xD
A: Kilka razy pomacham przed nim biodrami i pada do mych stóp. Proponował mi małżeństwo... jak wielu innym kobietom hehe
I: O.O
A: Chyba już za dużo powiedziałam.
A: Odnosze wrażenie, że te puste baryłki po piwie to w dużej mierze moja sprawka. Nie ładnie kawalerze, nie ładnie hehe
I: Po prostu chciałem, żeby niczego Ci nie zabrakło =]
A: Dobra, dobra xD
I: Jesteś w bliskich relacjach z władcą tych ziem. Czy udało Ci się poznać jakiś Jego sekret?
A: Owszem. Zdradził mi kiedyś jak doszedł do władzy. Dla własnego bezpieczeństwa lepiej żebyś nie drążył.
I: Bardziej martwię się o Ciebie ^^
A: Nie ma takiej potrzeby. Zawsze spadam na cztery łapki hihi
A: Jest jednak coś, o czym mogę wspomnieć. Każdego dnia, równo w samopołudnie w Thais zachodzi tajemnicze zjawisko. Otóż na jednej z dróg pojawia się fresk wyobrażający króla w obecności błazna. Można go dostrzec stojąc w odpowiednim miejscu i spoglądając pod właściwym kątem. Co dokładnie przedstawia ów nikomu nieznane malowidło? Pozostawiam to Tobie do odkrycia

I: Świetnie. Teraz zmuszony jestem spędzić tutaj więcej czasu na poszukiwaniach.

I: Jesteś obsypywana różnymi skarbami. Wręcz kąpiesz się w złocie hehe Dlaczego więc ludzie nadal twierdzą, że -mówiąc wprost- kradniesz?
A: Skoro mówisz wprost, odpowiem wprost hehe Jest to dla mnie czystą rozrywką, doskonałą zabawą i metodą pożartowania sobie z innych.
A: Wiem, że brzmi to egoistycznie. Z własną naturą się nie wygra =]
I: Dobrze, że zaszyłem wszystkie kieszenie xD
A: Tak, to było wyjątkowo sprytne...
A: Noc już puka do drzwi. Troszkę zaszalałam z kufelkiem hehe
A: Dzisiaj przenocuje chyba u Tibianusa. Tam mogę się przynajmniej porządnie wyspać

I: Wielka szkoda. To była naprawdę duża przyjemność poznać tak wspaniałą osobowość. Mam nadzieję, że spotkamy się również następnym razem.
A: Oj nie przesadzaj hihi
A: Dopóki Tibianus będzie zasiadał na tronie, dopóty będę tutaj grasować

A: Jeżeli mnie tutaj nie spotkasz, podążaj za głosem rozgniewanych mieszkańców innego miasta.
A: Żebyś nie opuszczał Thais osowiały, Chodź no tu, przytule Cię na pożegnanie!
I: <yeaaaaaaaaaah!!!!>

-----------------------------------------
Przypominamy!
Przygotowaliśmy także małą niespodziankę!
To WY będziecie mogli wybrać bohatera/bohaterkę następnej rozmowy, wskazując tę osobę w swoim poście. Wygra ten, który zdobędzie największą ilość głosów. W razie remisu wybór padnie na pierwszego wskazanego w poście NPC z najwyższą notą. Autor zwycięskiego postu otrzyma w prezencie 3 dni konta VIP!
Czas na wybór NPC upływa 7 dni po ukazaniu się artykułu!
PeZet Dr. =]